***
Proszę o przeczytanie informacji pod rozdziałem. Dziękuję.
***
JAI' POV
Skończyłem rozmowę z Dominic, ale była zdenerwowana. Jednak miałem nadzieje, że niczego znowu nie zepsułem, bo już za wiele namieszałem w ich życiu. Najważniejsze jednak w tym momencie było, że udało mi się potwierdzić przyjazd wszystkich chłopców i na tamtą chwilę pozwoliło mi się to trochę uwolnić od nagromadzonych wyrzutów sumienia. Wyobrażałem sobie jak znowu zaczniemy robić filmiki z wyzwaniami, będziemy cieszyć się z każdego wejścia, każdego komentarza, każdej Janoskianator... Uświadomiłem sobie, że nie zniszczyłem życia tylko sobie, ale też fanom Janoskians, przecież byliśmy ich wzorami, mieliśmy istnieć zawsze i ich wspierać, a co zrobiliśmy. Odeszliśmy i założyliśmy jakieś komercyjne gówno.
Nie mogłem uwierzyć, że zgodziłem się na podpisanie tego kontraktu, może gdyby chłopcy nie popieraliby naszych decyzji i powiedzieliby, że będziemy największymi debilami na świecie, jeśli odejdziemy, może wszystko byłoby inne. Nie poznałbym Belli, ale to nawet lepiej, okazało się, że nie jest osobą za jaką ją miałem, mogłem znaleźć kogoś, kto mnie naprawdę pokocha i będzie ze mną szczery.
Wziąłem do ręki moją torbę i wyszedłem z pokoju hotelowego. Mój samochód stał zaparkowany przez budynkiem, na ulicy był niewielki ruch, więc niezauważony dostałem się do auta. Włożyłem kluczyki do stacyjki i przekręciłem, już po chwili jechałem na lotnisko. Miałem dziesięć minut i nie mogłem się spóźnić, wcisnąłem gaz i zacząłem jechać coraz szybciej szybciej. Usłyszałem dźwięk mojego telefonu, to Beau.
-Cześć stary, gdzie jesteś?- spytał.
-Właśnie jadę na lotnisko.
W jeden ręce trzymałem komórkę i zacząłem wyprzedzać samochód przede mną. Był zakręt. Kiedy wyjechałem już na drugi pas, wiedziałem, że popełniłem ogromny i błąd. Krzyknąłem przerażony w słuchawkę i próbowałem skręcić, ale to nic nie dało. Poczułem tylko ból w klatce piersiowej i nicość.
BEAU'S POV
-Jai! Odezwij się! Jai powiedz coś!
Nic, Jai nie powiedział nic.
-Dominic! Coś się stało, coś się stało- krzyczałem strasznie głośno, w moim głosie słychać było ból.
Wiedziałem, że z Jai'em nie jest wszystko w porządku. Trzęsły mi się ręce, serce biło jak oszalałe i cały czas krzyczałem, po prostu nie mogłem przestać. Kompletnie nie wiedziałem co się ze mną działo. On...on mógł już nie żyć. Wszystko widziałem jak przez mgłę, podchodzącą Dominic, która pytała mnie, co się stało, ale nie byłem w stanie jej odpowiedzieć. Nie wiedziałem ile czasu spędziłem siedząc na łóżku, oprzytomniałem, kiedy Dominic odebrała telefon, a jej mina nie wskazywała nic dobrego.
-Czy on żyje?- to zdanie było dla mnie jak kubeł zimnej wody.
-Tak rozumiem, gdzie jest?- powiedziała do telefonu.
-Tak, niedługo będziemy, dzwonił pan do reszty rodziny?
Czekałem aż Dominic powie mi o wszystko, ale jedno wiedziałem, Jai żyje, on żyje.
-Już wiem co się stało. Jai żyje, ale jest w śpiączce i jest naprawdę w ciężkim stanie. Luke już u niego jest, Daniel i James już jadą- mówiła szybko i bardzo poważnie.
Złapałem dziewczynę za rękę i wybiegliśmy z domu. Chciałem być już przy Jai'u, nawet jeśli by mnie nie słyszał, chciałem mu powiedzieć, że go kocham, i że tęskniłem. Wyciągnąłem z kieszeni kluczyki i próbowałem trafić do dziurki, ale ręce tak mi się trzęsły, że nie byłem w stanie tego zrobić. Dominic wyrwała mi je z rąk i powiedziała, że nie jestem w stanie prowadzić, i żebym usiadł na miejscu pasażera. Uznałem, że to najlepszy pomysł, bo nie mogłem kierować w takim stanie, mój brat mnie potrzebował. Udało mi się zapiąć pas i próbowałem uspokoić oddech. Wdech i wydech.
Jechaliśmy w milczeniu, a moje bicie serca powoli wracało do normy. Jai żył, Jai żył- ciągle powtarzałem to jak mantrę. Jedynie te dwa słowa pozwalały mi jakoś funkcjonować. Cały czas czułem się jak bierny obserwator, Dominic kupowała bilety, wsiedliśmy do samolotu, ale ja byłem gdzieś daleko. W mojej głowie przewijały się obrazy z dzieciństwa, kiedy wszyscy byliśmy szczęśliwi.
Wchodziliśmy do szpitala, a ja czułem jak ból w sercu powraca, nie był on rzeczywisty, ale cierpiałem bardziej niż przy fizycznym. Dominic spytała w recepcji, gdzie mamy pójść. Jai leżał na oddziale intensywnej terapii, wiedziałem, że wielu stąd nie wychodzi. Drzwi były zamknięte, musieliśmy zadzwonić domofonem, żeby nas wpuścili. Dalej był korytarz, zobaczyłem wszystkich, siedzieli na ławce, nic nie mówili. Zacząłem iść szybciej, żeby zobaczyć ich twarze. Tutaj było moje miejsce, nie dosłownie, ale z nimi mógłbym wszędzie czuć się jak w domu. Pierwszy podszedł do mnie Luke i przytulił się do mnie mocno, ale jak brat. Wyszeptał przepraszam i spojrzał mi w oczy, jego były pełne smutku i poczucia winy.
-Luke, przecież wiesz,że to nie jest Twoja wina. Już prędzej moja.
W tamtym momencie uświadomiłem sobie, że gdybym do niego nie zadzwonił, możliwe, że byłby ze mną w Melbeurne, cały i zdrowy.
-Beau, gdybyśmy nie odeszli od...- Zakryłem mu usta dłonią.
-Nic nie mów Luke, to nie przez to, taka sytuacja mogła się zdarzyć w każdym momencie jego życia, bez względu na to czy Janoskians istniałoby, czy nie.
-Dziękuję- powiedział roztrzęsionym głosem.
Następny podszedł do mnie James, również przywitał się ze mną, a później Daniel. Katie i Veronica stały z tyłu. Veronica trzymała na rękach małą dziewczynką , była to córka James'a, Margaret. Nawet ona wydawała się smutna, chociaż tak małe dziecko nie mogło rozumieć wszystkiego.
-Co z Jai'em?- Przerwałem ciszę.
W tym samym momencie z sali wyszedł lekarz.
-Możecie wejść- powiedział.
***
Jeśli podobał Ci się ten rozdział, proszę o komentarz, dla was to tylko chwilka, a mnie to bardzo motywuje.
Zwiastun wykonany przez Minnie jest już gotowy KLIK!
Jeśli przeczytałeś rozdział, proszę, żebyś wysłał link, chociaż do jednej osoby, żeby więcej Janoskianators dowiedziało się o moim #ff.
Jeśli chcesz być informowanym, zapraszam do zakładki.
Dziękuję.
Super rozdział<3
OdpowiedzUsuńCzekam na następny rozdział:]
@ohmydirtyharry
Świetny rozdział :*
OdpowiedzUsuńMatko jaki nagły zwrot akcji :O *szok* koleśny świetny rozdział, czekam na następny :3 @crazyyEndzi
OdpowiedzUsuńŚwietny ten rozdział :) muszę nadrobić resztę, ale podoba mi się i nie zauważyłam żadnych błędów :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do mnie ;)
http://always-be-where-you-are.blogspot.com/
świętynyy, ale krótki :(
OdpowiedzUsuńŚwietne opowiadanie <3, dzięki, że podesłałaś mi je na TT, na pewno będę czytać
OdpowiedzUsuńKocham czepiać się drobnostek i pisać co bym poprawiła, ale tu nie mogę się do niczego doczepić :) Rozdział jest świetnie napisany, opisy przeżyć wewnętrznych pierwszorzędne. Żałuję, że dopiero teraz trafiłam na tego bloga. Jeszcze dziś muszę nadrobić wcześniejsze rozdziały, ale to na pewno będzie przyjemnością :)
OdpowiedzUsuńZabb.
O boże ryczałam gdy Jai miał wypadek :'(
OdpowiedzUsuńRozdział świetny! ♥
jeju to ja ta co beczy na wattpadzie <3
OdpowiedzUsuńkocham kocham xx
ale pozwól że wygodniej na wttpdz mi się czyta <3 ;") świetnie piszesz xx
aww <3 jeszcze raz dziękuję <3 jak Ci wygodniej na wattpadzie, to czytaj tam, mi to naprawdę obojętne <3
UsuńO rajuśku, weź przestań.
OdpowiedzUsuńDopiero teraz trafiłam na tego bloga. Zwykle nie lubię czytać ff, bo zazwyczaj opowiadają o niestworzonej historii miłosnej fanki z gwiazdą, a tu jest coś innego.
Powiem, że ledwo przeczytałam te rozdziały... bo przeszkadzały mi te łzy płynące z oczu. Kiedy to wszystko sobie wyobraziłam rozbeczałam się na pierwszym rozdziale i nie mogłam przestać. Rany, ryczę nawet teraz, pisząc ten komentarz. Naprawdę nie wiem co by się stało, gdyby Janoskians się rozpadło...
Nie byłabym jednak sobą, gdybym się do czegoś nie przyczepiła. Kłuje mnie w oczy ten wyśrodkowany tekst i to, że często gubisz spacje. Również brakuje mi bardziej rozbudowanych opisów - miejsc, trochę więcej uczuć i wyglądu.
Trochę dziwny wydał mi się również teoretyczny romans Jai'a z Domenic. Przecież oni są pewnie tysiące kilometrów od siebie, niby jak to było możliwe? Bella jest jakoś wybrakowana umysłowo, skoro wymyśliła coś takiego.
Jest wybrakowana umysłowo ahhahaha :) Postaram się bardziej rozbudować opisy :) Na początku Beau uświadomił sobie, że romans nie jest możliwy, jak piszesz, ale pod wpływem emocji przestał logicznie myśleć. Dziękuję za komentarz. :) Informować Cię, gdzieś o nowych rozdziałach?
UsuńTak, na twitterze @M_Dragg (:
OdpowiedzUsuńJa się pytam, dlaczego dopiero teraz się dowiedziałam o tym opowiadaniu?! Piszesz świetnie, kocham kocham kocham! Juz dawno nie czytałam dobrego ff bo zawsze jest w nich to samo, a tu proszę, coś nowego! I to jeszcze o moich idolach. Nie zauważyłam u ciebie większych błędów co jest znacznym plusem. Rozdziały trochę krótkie, ale dobre. Przydało by się więcej dialogów lub bardziej rozbudowanych opisów. Tylko z nimi nie przesadzaj, bo wtedy to już będzie nudne. Haha. Nie, no. Informuj mnie na TT @AalwaysHungry lub na blogu: patu-patuu.blogspot.com
OdpowiedzUsuńmotyw fan fiction jest swietny i bardzo mi sie podoba, ale jak dla mnie to za malo opisow miejsc sytuacji i wszystko za szybko sie dzieje. Pomijajac to co napisalam podoba mi sie ;)
OdpowiedzUsuńCudowne :*
OdpowiedzUsuńZaprosiłaś mnie na swojego bloga na tt, jeśli chcesz możemy umieścić twojego bloga, na liście opowiadań o Janoskians zapraszam tutaj ---> http://the-janoskians-poland.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńNie jestem Janoskianator ale opowiadanie świetne *__* @This__Is__Me_
OdpowiedzUsuń